Wszystko wskazuje na to, że mieszkańców czeka paraliż drogowy w Siemianowicach i prawdziwa próba cierpliwości… Ponieważ na horyzoncie widać prawdziwy drogowy chaos, który może sparaliżować codzienne życie tysięcy kierowców. W jednym czasie na mapie miasta zbiegną się trzy potężne zjawiska:
- setki ciężarówek zmierzających do nowo powstającej walcowni stali,
- budowa ogromnego parku handlowego,
- remonty dróg, które… jeszcze się nie zaczęły…
Brzmi jak przepis na komunikacyjny koszmar? A To dopiero początek…
Jeśli wszystkie te elementy dojdą do skutku zgodnie z zapowiedziami – choć już teraz wiadomo, że z opóźnieniami – to Siemianowice mogą wkrótce doświadczyć najtrudniejszego okresu w historii swojej infrastruktury drogowej.
Co dokładnie się wydarzy i dlaczego warto się na to przygotować? Oto nasza analiza.
- Nadchodzi start walcowni Cognor – stalowy kolos budzi się do życia
- Droga przez chaos – fatalny dojazd do walcowni
- Kolejna fala – park handlowy w cieniu stalowego giganta
- Ostatnia kropla w czarze chaosu… przejazd kolejowy, który wszystko zatrzymuje
- Zegar tyka, a drogi w proszku – remonty przyjdą za późno
- Zyski, koszty i znaki zapytania – czy to się miastu opłaci?
Nadchodzi start walcowni Cognor – stalowy kolos budzi się do życia
W lipcu 2025 roku w Siemianowicach Śląskich oficjalnie wystartuje nowoczesna walcownia stali należąca do firmy Cognor. Choć jeszcze trwa ostatnia faza przygotowań, już teraz wiadomo, że gdy tylko maszyny ruszą pełną parą, miasto czeka nowa rzeczywistość — i to nie tylko gospodarcza.
Jak poinformował dyrektor zakładu, Przemysław Osiewicz, zakładana roczna produkcja to aż 450 tysięcy ton.
Co to oznacza w praktyce? Blisko 150 kursów ciężarówek dziennie.
I choć firma deklaruje, że ograniczy transport nocny do minimum, główny ruch będzie się odbywał w godzinach szczytu — od 6:00 do 22:00.

Nawet jeśli produkcja początkowo ruszy na nieco mniejszą skalę, oznacza to dziesiątki, a z czasem setki transportów przemierzających miasto każdego dnia.
Stalowy kolos wybudzi się ze snu, a jego tętno usłyszymy w dudnieniu silników ciężarówek przecinających Siemianowice.
Droga przez chaos – fatalny dojazd do walcowni
Gdy już setki ciężarówek ruszą w trasę, ich pierwszym przystankiem będzie… ulica Stalmacha. Niestety, to właśnie ten odcinek drogi wygląda dziś tak, jakby od lat był zapomniany przez cywilizację. Dziury, wyboje, kruszące się pobocza – trudno powiedzieć, gdzie kończy się asfalt, a zaczyna prowizorka.



To właśnie tą trasą mają codziennie przemieszczać się ciężkie pojazdy transportujące stal. Każda tona więcej to większe obciążenie, a przy takim stanie nawierzchni – każda kolejna ciężarówka może być gwoździem do trumny tej ulicy. Zwolnienia, omijanie ubytków, zatory – to realny scenariusz.
Tymczasem jeszcze w 2022 roku Urząd Miasta deklarował, że droga zostanie wyremontowana przed uruchomieniem walcowni. Miało być gotowe na pierwszy kwartał 2024 roku. Czas mija, a droga nadal przypomina poligon.
Cognor zaliczył poślizg – ale miasto… jeszcze większy. Produkcja ruszy, a infrastruktura? Nadal w lesie.
Kolejna fala – park handlowy w cieniu stalowego giganta
Jakby jeden potężny projekt nie wystarczył, zaledwie dwa kilometry od budującej się walcowni wyrasta kolejny kolos – OTO Park Handlowy o powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych. Na terenie dawnego zakładu przemysłowego wkrótce ruszy budowa obiektu, który przyciągnie nie tylko klientów, ale i… dziesiątki pojazdów dziennie.
Inwestor zapowiedział start prac jeszcze w marcu 2025 roku, choć pierwotnie miał wystartować miesiąc wcześniej. Samo centrum, planowane na połowę 2026 roku, ma pomieścić ponad 500 miejsc parkingowych – co daje wyobrażenie o spodziewanym natężeniu ruchu.
Ale zanim pojawią się tam pierwsze sklepy, pojawi się ciężki sprzęt, ekipy budowlane, dostawy materiałów. Mieszkańcy muszą przygotować się na dodatkowe utrudnienia – zarówno komunikacyjne, jak i hałas, kurz, tymczasowe objazdy. A wszystko to – równolegle z rozruchem przemysłowego molocha po sąsiedzku.
Dwa wielkie place budowy, jedna niewydolna infrastruktura – to mieszanka, która nie pozostawia złudzeń: będzie gęsto, głośno i tłoczno.
Ostatnia kropla w czarze chaosu… przejazd kolejowy, który wszystko zatrzymuje
Dla wielu mieszkańców Siemianowic to codzienny koszmar: przejazd kolejowy na styku ulic Fitznerów i Głowackiego. Kto choć raz utknął tam w popołudniowym korku, ten wie, że wystarczy opadający szlaban, by całe miasto wstrzymało oddech.

Ten newralgiczny punkt już dziś stanowi barierę nie do pokonania w godzinach szczytu.
A co się stanie, gdy do codziennego ruchu mieszkańców dołączą dziesiątki ciężarówek z walcowni i transporty materiałów budowlanych do parku handlowego?
Odpowiedź jest prosta: korki staną się codziennością, a każda minuta spędzona za kierownicą – testem cierpliwości. Ten przejazd, który dziś irytuje, wkrótce może zamienić się w symbol komunikacyjnego zatoru, który nie zna litości.
To nie jest „czy” – to „kiedy”.
A wszystko wskazuje na to, że ten moment zbliża się nieubłaganie.
Zegar tyka, a drogi w proszku – remonty przyjdą za późno
Miasto nie zasypia gruszek w popiele – ale niestety wygląda na to, że budzi się zbyt późno.
Choć temat modernizacji rejonu ulic Stalmacha, Konopnickiej, Plebiscytowej, Rydla, Chemicznej i Budowlanej pojawił się już dawno, to realne działania w terenie rozpoczną się dopiero… wiosną 2026 roku.
Taką informację przekazała rzeczniczka siemianowickiego magistratu, Alina Kucharzewska. Do końca 2025 roku ma powstać dokumentacja projektowa i uzyskane zostaną pozwolenia na budowę.
Same roboty potrwają aż do maja 2027 roku.
To oznacza jedno: gdy stal zacznie już płynąć drogami miasta, a centrum handlowe będzie w fazie budowy, ulice nadal będą w stanie… planów i dokumentów.
A przecież planowane prace są ambitne – łącznie 1,8 km nowych nawierzchni, chodników, ścieżek rowerowych, skrzyżowań, kanalizacji deszczowej i oświetlenia.
Tylko że będą realizowane, kiedy mieszkańcy już będą tonąć w korkach.
To trochę tak, jakby w środku ulewy ktoś dopiero zamawiał parasol – dobre chęci, ale moment fatalny.
Jeśli coś ma ratować sytuację, to tylko sprawna komunikacja i szybkie, tymczasowe rozwiązania.
Tyle że i na to się nie zanosi.
Zyski, koszty i znaki zapytania – czy to się miastu opłaci?
Władze miasta zachowują spokój. Zapewniają, że są w kontakcie z inwestorami i będą reagować „na bieżąco” w przypadku utrudnień. Ale przy skali i kumulacji tych inwestycji – to trochę jak próba sterowania lawiną.
– Niewykluczone, że trudności mogą się pojawiać przy tak dużych projektach, ale tworzą one nowe miejsca pracy i długofalowe korzyści dla miasta – uspokaja Alina Kucharzewska, rzeczniczka Urzędu Miasta.
Z pewnością – 150 miejsc pracy w walcowni (a finalnie ~60, ponieważ 90 osób przechodzi z innej fabryki Cognor do Siemianowic) i 200 w nowym parku handlowym to wartość dodana. Miasto zainwestuje też w infrastrukturę.
Ale ile z tego wróci do miejskiej kasy?

Na to pytanie nie ma dziś jednoznacznej odpowiedzi.
Urząd nie podał prognozowanych wpływów z podatków związanych z inwestycją Cognoru.
Eksperci szacują, że z tytułu podatku od nieruchomości może to być około 200 tysięcy złotych rocznie – pod warunkiem że nie przyznano ulg.
Dodatkowym źródłem może być udział gminy w podatku CIT – dokładnie 6,71% wpływów od firm mających siedzibę na jej terenie.
Ale znów – wszystko zależy od tego, czy Cognor zarejestruje tu główną działalność i jakie osiągnie wyniki finansowe.
– Ostateczna wysokość wpływów będzie zależała od warunków inwestycji i polityki podatkowej firmy – podkreśla doradca podatkowy Anna Jankowska-Matyja. — Do tego dochodzą jeszcze wpływy z PIT od pracowników, o ile mieszkają w Siemianowicach.
W skrócie: wiele może się opłacić, ale równie wiele pozostaje pod znakiem zapytania.
Miasto zagrało odważnie – zaprosiło wielkich graczy, złożyło deklaracje, ale… czy infrastruktura nadąży za ambicjami?